Grabarz, starego cmentarza niewielkiego miasta, potrzebował przerwy od kopania nowego dołu dla kolejnej ofiary życia. Przysiadł pod drzewem wśród kolorowych, jesiennych liści. Z jego niewielkiego radia unosiła się miła piosenka „Surround” zespołu The Desert Furs. Miłe, ciepłe powietrze i cicha okolica złamały jego fizyczne zaangażowanie i wprawiły jego umysł w uśpienie. Przyjemne, kolorowe sny płynęły niczym hipnotyzująca halucynacja.
Relax. Ukojenie. Euforia…
I kopanie. Kopanie!? „Jakie kopanie?” pomyślał grabarz! Otworzył oczy, a przednim, zamiast pięknych sennych wzorów miłości, stał stary, zapijaczony kierownik cmentarza. To on kopał go po nogach. „Uciekaj!” krzyczał. „Uciekaj!”. Grabarz nie rozumiejąc co się dzieje, zaczął rozglądać się po okolicy. Z grobów wychodziły trupy. Ich dławiące powietrzem jęczenie było przeszywające dla uszu grabarza, zwarzywszy na to, że przed momentem słyszał śpiew aniołów. Grabarza sparaliżowało. Nie był w stanie się ruszyć. Zombie zbliżało się cała armią. Niezrozumiale darło się coraz głośniej…
I przestało. Nagle. Jakby ktoś je wyłączył.
Grabarz rozsunął dłonie, które zakrywały mu oczy. Nic nie rozumiał. Przetarł gałki wzroku. Znów spojrzał… Trupy stały. Ucichły. Już nawet na niego nie patrzyły. Nagle jeden z nich zaczął się bujać. Zaraz za nim kolejny i następny. „Czy one…” niepewnie urwał pytanie. Wytężył wzrok i nabrał odwagi aby je dokończyć. „Czy one tańczą?”. Z uśmiechem w kącie ust, będącym reakcją na wariowanie, grabarz zaczął rozglądać się po całym cmentarzu. Dopiero teraz dotarł do niego dźwięk z jego malutkiego radyjka. Dźwięki miłe, rytmiczne, barwne i wesołe.
Zrozumiał. Zombie tańczyło do DISCO. Grabarz wstał i już z pełnym uśmiechem też zaczął tańczyć. Ze swoimi Zombie, które kiedyś zakopał.
DISCO TO WSZYSTKO HALLOWEEN EDITION w Domówce 31.10.2019.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz