środa, 6 sierpnia 2008

"Zawał"

Na początku, oczywiście, było słowo, a słowo było u Stefana, a właściwie w jego E-mailu: "Luki, mam taki pomysł... Chodzi mi po głowie...". Tak wiec ze słowa zrobiły się słowa, te zaś przeobraziły się w formy luźnej myśli i kierunku, w którym miała zmierzać historia później nazwana Zawałem. Lecz samą myślą i kierunkiem niewiele można zdziałać, potrzebne były konkrety, a tych jak na lekarstwo...
Stan ten trwał kilka dni. Stefan się niecierpliwił, co więcej: zadzwonił do mnie Wojtek, który zaklinał mnie, bym jak najszybciej pchnął te historie, bo jego starszy brat staje się niemożliwy do wytrzymania, cały czas pytając: Kiedy w końcu to napisze?! Kiedy w końcu to napisze?! Niby wiedziałem kiedy, ale tak naprawdę przed oczami miąłem pomysł i nic więcej. Pomysł, idee, ogólny zarys - czyli jednak nie aż takie nic więcej. I wtedy... Tak, zawsze musi być jakieś wtedy. A wiec wtedy: przy śniadaniu czytałem "Politykę". Tam właśnie ujrzałem imię, niebagatelne, świetnie brzmiące: Rysio. Razem z Rysiem od razu pojawiła się taka oto sentencja: Rysio zmarł na zawal i pochowali go harcerze. Taa... Od razu wiedziałem, ze coś z tego będzie. Powstał Zawal.
Ł.B.

Brak komentarzy: